Zawsze lubiłem tworzyć COŚ. Szkicować, malować, dłubać w drewnie albo metalu.
Epizod z malowaniem po ulicach Warszawy też mam za sobą i wspominam go bardzo miło.
To co mi zostało, to ten swoisty sposób patrzenia na miasto w łapczywy sposób, który mają w oczach writerzy wypatrując nowych miejscówek. Różnica jest taka, że teraz szukam ciekawych kadrów, a nie możliwości pozbycia się farby z puszki.
Przypadek sprawił, że ciekawe kadry połączyły się ze sztuką.
Gdańsk od zawsze przede wszystkim był dla mnie "tym miejscem z graffiti". Jako gówniarz jadąc na obozy gdzieś pod Darłowo pociągiem, jak tylko wiedziałem, że zbliżamy się do Gdańska siedziałem przyklejony do szyby oglądając jak wygląda linia i pomalowane kolejki na Dworcu Głównym.
Warszawa miała oczywiście mocną scenę w tamtym okresie. WTK, KFC, AX, VHS, HTP, HXM, B3S, JWP, PPE, wielkie srebra DOT w całym mieście. Działo się. Mam wrażenie jednak, że ten powiew i to co napędzało tę warszawską scenę płynęło właśnie z Trójmiasta. Do Trójmiasta z kolei płynęło pewnie jeszcze bardziej z północy i gdzieś po drodze krystalizowało się w każdym z tych miejsc w styl dla niego charakterystyczny.
(Gorzej w drugą stronę. Czeskiego stylu nigdy nie skumam, ale może ja tak po prostu mam... )
Ta specyficzna kultura malowania i podejścia do niej lokalnych writerów to zdecydowanie coś, co trzeba sprawdzić samemu. Proponuje zacząć właśnie od LAYUP'u
Gdańsk to polska stolica sztuki ulicznej. KROPKA.
0 komentarze:
Prześlij komentarz